czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Mary C.D Goran

Zmarszczyłam brwi. Co to było za pytanie.
-Do węży?-spytałam. Może źle usłyszałam.
-Tak - kiwnął głową.
-Kojarzą mi się jedynie z godłem mego wuja. Czemu pytasz?
-W stajni znaleziono jednego. -Włożył dłoń do torby a po chwili wyjął z niej dorodnego węża. Nie bałam się tych gadów. Wręcz przeciwnie, fascynowały mnie. Zawsze zastanawiałam się jakim sposobem potrafią otworzyć paszczę na tyle szeroko by pożywić się zwierzęciem od siebie większym. Czytałam jednak o nich jedynie w książkach. Ten był pierwszym, którego widzę na własne oczy. Nie licząc tego, który ukąsił mego konia. Nie widziałam go dokładnie gdyż trawa była wysoka i rosła gęsto. Ciężko było go więc dostrzec.
-Interesujące stworzenie - powiedziałam cicho.

Goran?

Od Adama C.D Arvella

Kiwnąłem głową.
-Dobrze Lady. To znaczy Arvello.
Dziewczyna cicho się zaśmiała. Ja odpowiedziałem lekkim uśmiechem. Zza zakrętu nagle wybiegł młody chłopak. Nie mógł mieć więcej niż 15 lat. Bardzo mu się śpieszyło i wpadł na Arvellę. Udało mi się złapać ją w ostatnim momentem. Dzieliło ją kilka cali od zimnego podłoża. Pomogłem jej złapać równowagę by mogła stanąć o własnych siłach.
Ciekawe dokąd mu się tak śpieszyło -mruknąłem pod nosem.
-Może biegł do ukochanej -zażartowała.
-Raczej od niej uciekał - dodałem.

Arvella?

sobota, 15 sierpnia 2015

Od Arvelli C.D Gorona

Spojrzałam na dość przystojnego mężczyzne i zastanowiłam się nad jego pytaniem.
- Mogłam.
- To czemu tego nie zrobiłaś ? Ktoś mógł go ukraść.
Zaśmiałam się.
- Nikt by go nie ukradł gdyż nie dał by się dosiąść nikomu innemu niż mnie. Poza tym niezły z niego uparciuch. A nie zabrałam go ze stajni dlatego, że zajęło by mi to więcej czasu. Chciałam też niezauważona zniknąć na jakiś czas a nie udało by mi się to gdybym ostentacyjnie przejechała od stajni poprzez ogrody aż tutaj. Nie sądzisz?
Goran ?

piątek, 14 sierpnia 2015

Od Santiago C.D. Astrid

Po co ona za mną lezie? Zapewne nie ma nic ciekawszego do roboty, albo chce mnie zdenerwować. No cóż. Zobaczymy czy to się jej uda. Oczywiście może sobie za mną łazić, ale tylko do rana. Przed wschodem słońca du** w kroki i spier****j.
- Mieszkasz w Wiedniu? – usłyszałem jej głos po kilku sekundach ciszy. Nie odwróciłem się. Szedłem nadal przed siebie, bez celu. Po prostu chciałem się przejść. Gdyby nie ona, bym coś ukradł. Jednak ze świadkami nigdy nic nie wiadomo.
- Tak. – moja odpowiedź była krótka. Znowu kilka sekund ciszy.
- Czym się zajmujesz? – po tych słowach stwierdziłem, że to będzie długa noc, jednak może ciekawa, bo inna niż wcześniejsze noce, które zawsze wyglądały tak samo – wyjść, przejść się, ukraść, przejść się, wrócić.
- Niczym ciekawym. – wzruszyłem ramionami. W sumie nie mam nic do stracenia. – Kowal. – chyba zrozumie przesłanie tego słowa. Na głupią nie wygląda, jednak czasem pozory mogą mylić.

<Astrid?>

Od Gorana C.D Arvelli

Na koniu który przed momentem stał samotnie siedziała dziewczyna o rudawych włosach.
- To twój koń ?- zapytałem dziewczynę.
- Tak. Zgadza się. Coś się stało ?
- Nie tylko miałem właśnie zamiar odstawić go do stajni.
- Dlaczego ?
- Bo stał bez jeźdźca przywiązany do drzewa a nikogo nie było w okolicy więc pomyślałem , że ktoś go porzucił.
- Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. Poprosiłam żeby stajenna go tu zostawiła bo miałam zamiar się przejechać.
- Nie mogłaś zabrać go po prostu ze stajni ?
Arvella ?

czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Astrid C.D. Santiago

-Ok jednak wolę Pote.- odpowiedziałam i poszłam za nim. Byłam ciekawa jego osoby. Oby nie okazał się zwykłym, prostackim dupkiem patrzącym na kobiety tylko po to aby spędzić z nimi noc. Nie mogłam odgadnąć po jego zachowaniu czy mu przeszkadzam czy nie, chciałam się czegoś o nim dowiedzieć.
-Mieszkasz w Wiedniu?- zapytałam.
(Santiago?)

Od Santiago C.D. Astrid

Przyjrzałem się dziewczynie. całkiem ładna, jakby miała w sobie tą iskrę, jednak najbardziej przykuło mój wzrok jej czerwona peleryna. "Jak Czerwony Kapturek" pomyślałem. Dziewczynie podeszła do mnie bliżej i wysunęła dłoń ze sztyletem w moją stronę. Patrzyłem na nią podejrzliwie, ale nie wyglądała na taką, co cię omami, a potem wbije ci nóż w plecy i to dosłownie. Przyjąłem moją broń.
- Jak się nazywasz? - zapytałem z ciekawości. Dziewczyna chwile milczała.
- Astrid. - jak widać nie ufa mi. I dobrze robi. Nigdy nie ufaj komuś, kogo właśnie poznałeś.
- Jeśli powiem Kapturek, to do ciebie - po tych słowach odwróciłem się i zacząłem iść przed siebie. - Jestem Pote Galvez - przedstawiłem jej się fałszywym imieniem i nazwiskiem - na wypadek. Jeśli będę ją nadal spotykał, musi mi udowodnić coś, żebym jej wyjawił prawdziwą tożsamość. Od innych ludzi w tym kraju niczego się nie dowie, gdyż każdemu się przedstawiam jako Pote Galvez. - Nie którzy mówią mi Pinto - dodałem, nie odwracając wzroku. Patrzyłem przed siebie, idąc powoli.

<Astrid?>

środa, 12 sierpnia 2015

Od Astrid C.D. Santiago

Gdy tylko powóz wjechał do Wiednia nie chciałam jechać prosto do pałacu, więc rozkazałam woźnicy aby zatrzymał powóz. Nie byłam księżniczką więc sama otworzyłam sobie drzwi i wysiadłam. Woźnicy przekazałam aby pojechał dalej informując że zjawię się później. Woźnica odjechał a ja stałam przed lasem. Postanowiłam iść do niego. Nagle zauważyłam że nie jestem sama. W lesie też był jakiś mężczyzna. NIe miałam co robić więc postanowiłam go śledzić. Nie byłam w  tym najgorsza, lecz też nie najlepsza. Chłopak chyba zauważył mnie mimo że byłam w krzakach. Nagle chłopak odwrócił się i rzucił w moją stronę sztyletem. W ostatniej chwili uchyliłam się na tyle aby ostrze jedynie otarło się o moją skórę a nie wbiło się w ramię. Odwróciłam się i podniosłam sztylet, po czym wyszłam z krzaków.
-Czegoś chcesz?- zapytal mnie nieznajomy.
-Oddać ci sztylet.- powiedziałam i podałam mu sztylet.
(Santiago?)

wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Francisa C.D. Mary

Nie chciałem mówić Mary o moim śnie więc grzecznie ją zbyłem. Mary wyczuwając chyba że to nienajlepszy moment aby mnie wypytywać postanowiła zmienić temat rozmowy.
-Piękny dziś dzień, prawda?
-Tak zaiste ładny.- odpowiedziałem patrząc w niebo. Nagle coś spłoszyło konie. Drina stanęła dęba z przerażenia ale udało mi się utrzymać. Jednak koń Mary był bardziej narowisty.
(Mary?)

Od Francisa C.D. Arvelli

Odprowadziłem Lady Arvellę do jej komnat a sam skierowałem się w stronę mojego gabinetu chcąc dokończyć pracę którą przerwałem. Było bardzo dużo sprawozdań. Udało mi się na szczęście skończyć przed podaniem obiadu. Postanowiłem pójść po Arvellę i ją zaprowadzić do jadalni.
(Arvella?)

!! Magnatka z Islandii !!

Astrid Valerie Rohkeus
Magnatka z Islandii

Od Morgany Do Adama

Obudziły mnie promienie światła, sączące się przez okno do mojej komnaty. Pierwszą myślą jaka zapadła mi w głowie, było iść do moich wierzchowców. Ubrałam się w pierwszą suknię, jaką znalazłam w swojej szafie i ruszyłam do stajni. Od razu znalazłam Pianissime i Desperado, w boksach obok ciebie. Pogłaskałam jednego z nich i wtedy zauważyłam dziewczynę.
- Możesz osiodłać mojego konia? - spytałam jej, gdy przechodziła obok.
- Oczywiście - odparła i wyprowadziła Pianissime z boksu. Wróciłam do swojej komnaty i założyłam krótką brązowo-białą sukienkę, którą zawsze zakładałam do jazdy konnej. Wróciłam po chwili, a moja klacz już była osiodłana.
- Dziękuje. Jak się nazywasz? - spytałam biorąc wodze.
- Stella - odparła. Wsiadłam na konia i ruszyłam do pobliskiego lasu. Tak dawno nie czułam wiatru we włosach.
- Szybciej - zaśmiałam się, a mój wierzchowiec zrobił to o co go poprosiłam. Teraz pędziliśmy jak wiatr. Moje rozpuszczone włosy, unosiły się do tyłu, ale nagle zahamowałam. Zauważyłam jakąś postać niedaleko mnie, także na koniu. Podjechałam bliżej i zauważyłam mężczyznę, który spojrzał na mnie.
- Witaj - powiedziałam.
<Adam?>

Od Arvelli C.D Adama

Nie oglądałam nigdy słońca z pokładów statków gdyż większość podróży spędzałam w swojej kajucie.
-Skoro tak mówisz bardzo chętnie to zobacze.
Zauważyłam, że Adam zachowuje się trochę bardziej powściągliwiej niż na początku rozmowy. A nawet zaczął zwracać się do mnie Lady. Nie przeszkadzało by mi to gdybyśmy znajdowali się wśród większej grupy ludzi gdzie każdy baczy na to czy zachowywana jest etykieta i odpowiednie zwroty podczas rozmów. Jednak teraz szliśmy ulicą i nikt nie wiedział kim jestem oczywiście oprócz niego.
- Proszę mów do mnie po prostu Arvella bez tych całych tytułów. - zwróciłam się do niego.
Wiem , że rodzice nie pochwalali takich zachowań ale nie musiałam robić wszystkiego jak oni chcieli.
Adam spojrzał na mnie niepewnie chyba nie do końca wiedząc jak na to zareagować.
- Naprawdę. Myślę, że tak będzie łatwiej.
Adam ?

Od Mary C.D Francisa

Podjechałam do cesarza, który chyba zmierzał do miasteczka.
-Witaj Mary-powitał mnie.
-Cesarzu...
-Czy coś jest nie tak?
-Chodzi o dzisiejszy posiłek.
-Nie smakowało ci jedzenie?
-Nie, jedzenie było bardzo pyszne. Zauważyłam jednak że coś cię trapi.
-To nic ważnego. Nie musisz się martwić.

Francis?

Od Adama C.D Arvelli

Poczekałem chwilę by móc się zastanowić. Nigdy nie interesowałem się handlem. To nie było dla mnie. Ojciec jednak nie pozwoli mi zająć się niczym innym.
-Wiem że to zapewniłoby mi dostatek lecz ja wolałbym zaryzykować. Wypłynąć w morze nie oglądając się. Odkryć nowe tereny.
-Niczym Krzysztof Kolumb.
-Niczym Krzysztof Kolumb -uśmiechnąłem się. Doszliśmy już prawie do pałacu, a słońce, które wcześniej zastąpił księżyc zaczynało świtać.
-Jest naprawdę piękne.
-Słońce?-spytałem a księżniczka kiwnęła głową.- Jeśli Lady będzie miała ochotę chętnie zabiorę ją kiedyś na pokład. Wtedy ta kula światła wygląda jeszcze lepiej.
Arvella?

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Od Gorana C.D Mary

Biegliśmy aż do stajni gdzie wyprzedziłem stajennego i przedarłem się przez ludzi do boksu. Karino rzucał się w środku i rżał przerażony. Ludzie krzyczeli i tworzyli nie potrzebne zamieszanie.
- Rozejść się w tej chwili i nie zbliżajcie się do tego boksu dopóki nie zabiorę z tąd konia. Ludzie posłusznie rozeszli się a Karino uspokoił się trochę.
- Co się stało ?- zapytałem stajennego.
- W środku jest wąż ale koń za bardzo się rzucał żeby go z stamtąd usunąć. Wcześniej go tam nie było daje słowo sprawdzałem. Nie wiem jak on się tam znalazł .
Zajrzałem do środka i już wszystko wiedziałem.
- To nie twoja wina ale musisz mi teraz pomóc . Tylko nie panikuj.
Otworzymy boks kiedy Karino tylko wyjdzie musisz go złapać i zabrać do innego boksu ją się resztą zajmę.
Stajenny przytakną. Otworzyłem boks a on złapał Karino i zabrał go gdzie indziej ja sam weszłem do boksu i zamknąłem go za sobą . Wziąłem jedną z moich toreb i wyciągnołem rękę w kierunku węża. Patrzył na mnie chwilę po czym skoczył na moją rękę i zaczął owijać się wokół niej.
- Oj maleńka narobiłaś mi kłopotów. Kiedy wślizgłaś mi się do torby ?
Spojrzałem na nią a ona ocierała się o moją szyję patrząc na mnie tymi swoimi oczami. Zdjąłem ją delikatnie z ramienia i schowałem do torby. Poczym poszłem porozmawiać ze stajennym.
-  Następnym razem kiedy zobaczysz węża wyprowadź konia i mnie zawołaj . - powiedziałem na końcu.
Pożegnałem się z nim i wróciłem do Mary z torbą na ramieniu .
Jak wiele problemów robią niedoinformowani ludzie. Gdyby nie robili tyle hałasu Karino by nie zaaregował na węża bo był do nich przyzwyczajony.
Kiedy znowu znalazłem się w ogrodzie zobaczyłem Mary spacerującą po alejkach więc dołączyłem do niej.
- Już wszystko dobrze ?- zapytała
- Sytuacja opanowana. Mam tylko jedno pytanie jakie masz podejście do węży ?
Mary ?

Od Arvelli C.D Francisa

Podążyliśmy przez szereg korytarz aż dotarliśmy do pokoji które ostatnio zajmowałam . W środku były już moje bagaże. Cesarz pożegnał się ze mną gdyż nie mógł poświęcić mi wiele czasu ze względu na natłok pracy jaka go czekała. Ukłoniłam się i podziękowała za miłe przywitanie i odprowadzenie do pokoju poczym każde z nas poszło w swoim kierunku. Ja weszła do pokoju a cesarz podążył korytarzami do swojego gabinetu .
Francis ?

Od Francisa C.D. Mary

Śniadanie przeszło spokojnie. No jeśli można tak ująć ciągłe zagadywanie do mnie przez doradców i innych ważnych ludzi. To jest naprawdę męczące. Wysłuchując dowódcy wojsk o statystykach przez chwilę udało mi się złapać spojrzenie Mary. Była taka uśmiechnięta i spokojna...nie to co w moim śnie. Po śniadaniu udało mi się wyrwać na chwilę z pałacu Poszedłem do Driny i pod pretekstem przejażdżki do ludu wyjechałem z pałacu. Po drodze ktoś do mnie podjechał. To była lady Mary.
(Mary?)

Od Arvelli C.D Adama

Kiedy wypowiedział ostatnie zdanie już wiedziałam dlaczego jego nazwisko jest mi znane. Moja przyjaciółką wiele razy opowiadała mi o kłótniach szwaczek na temat importerów tkanin. Każda miała swojego ulubionego ale zawsze wszyscy zawodzili. Tylko jeden importer się nie zmieniał a był nim właśnie Carlsson. Znany i niezawodny jak zwykła mówić.
- Twój ojciec zna się na swoim fachu i ma bardzo dobrą opinię wśród moich dworzan i personelu . Pewnie często podróżuje ?
- Tak.Dosyć często zwykle pływa po morzach i oceanach.
- Towarzyszysz mu w jego wyprawach?
- Kiedy tylko mi się uda.
-  Lubisz wodne wyprawy ?
- Bardzo. Od najmłodszych lat ojciec zabierał mnie na statek i podróżowałem wraz znim. Niekiedy nie miałem ochoty wracać na ląd. A ty lubisz podróżować ?
- Sama nie jestem do końca pewna. Lubię otwartą przestrzeń i nowe horyzonty. Mimo, że podróżuje od niedawna byłam już w kilku wyjątkowych miejscach. Na razie postanowiłam zostać w Austrii ale kto wie może mi się odwidzi i znów wyruszę w drogę. Cieszę się wolnością póki mogę bo nie wiem kiedy będę mogła znów opuścić kraj. Boje się, że jeśli tam wrócę nigdy już nigdzie nie wyjadę i może tylko dla tego tak bardzo mi się to podoba. A wracając do ciebie czy planujesz w przyszłości zajmować się tym samym co twój ojciec ?
Adam ?

Od Francisa C.D. Arvelli

-Jest tu pani zawsze ile widziana lady Arvello.- odpowiedziałem uprzejmie. Po czym wyjąłem dłoń w kierunku Arvelli.- Zaprowadzić melady do twojej komnaty?
-Z przyjemnością mój panie. -odpowiedziała i poszliśmy w stronę pałacu.
(Arvella?)

Od Mary C.D Gorana

Słowa księcia były naprawdę piękne. Czytałam tą książkę lecz nigdy nie patrzyłam na nią z tej perspektywy. Nagle podszedł do nas nieznajomy mi mężczyzna, który wyglądał na stajennego.
-Paniczu -powiedział zdyszany.
-Słucham? -spytał wstając, a ja wraz za nim.
-Coś jest nie tak z Karino.
-Zaraz tam przyjdę. Pozwól że cię opuszczę lady Mary.
-Wystarczy Mary. Chętnie pójdę wraz z tobą jeśli to nie kłopot.
-Musimy się śpieszyć - powiedział stajenny.
-Zostań tu. Zaraz wrócę.
Kiwnęłam głową i gdy obaj zniknęli ruszyłam w stronę ogrodów. Chciałam spędzić chwile w otoczeniu pięknego zapachu kwiatów.

Goran?

Od Francisa C.D. Sophie

-Ten.- odpowiedziałem podchodząc do boksu z Driną. Na mój widok klacz wyjęła głowę przez bramkę a ja pogłaskałem ją, Sophie podeszła do nas.
-Śliczna.- powiedziała patrząc na klacz.
-Chciałabyś wybrać się na przejażdżkę.- zaproponowałem Sophie.
(Sophie?)

!! Księżniczka Grecji !!

Morgana Vintro
Księżniczka Grecji

Od Adama C.D Arvelli

Arvella Glucksburg. No tak. Czemu jednak księżniczka chodzi po mieście sama bez strażnika? Musiałem teraz zważać na słowa by nie urazić córki króla.
Zacząłem kierować się drogą, która prowadziła do pałacu.
-Niedawno przyjechałem lecz nawigacja jest moją mocną stroną. Co do drugiego pytania to ja jak i moi przodkowie pochodzę ze Szwecji.
Gdy wymówiłem nazwę swego kraju zauważyłem dziwny błysk w oku księżniczki jednak postanowiłem to zignorować.
-Co sprawiło że przybyłeś do Austrii? -spytała.
-To przez mojego ojca. Stracił wszystkich swoich poprzednich dostawców więc teraz stara się znaleźć nowych.
-Czym handluje twój ojciec?
-Większość towarów stanowią tkaniny. Są w najróżniejszych wzorach i kolorach.

Arvella?

Od Santiago

- Jest już gotowe?
- Tak. Miecz ze srebra, na sto centymetrów, z czarną rączką, z napisem "Odwaga to wolność" - opisałem miecz, po czym oddałem go jakiemuś mężczyźnie, dużo starszemu ode mnie, z delikatnym siwym zarostem, oraz czarnym końskim kucykiem z tyłu głowy. Ubrany był w zbroję. Za pewne był rycerzem.
- Dziękuje - po tych słowach wręczył mi zapłatę. W odpowiedzi kiwnąłem głową, po czym mężczyzna wyszedł z warsztatu. Otworzyłem woreczek. "Całkiem pokaźna sumka" pomyślałem, po czym przesypałem pieniądze do sakiewki, którą noszę zawsze przy sobie, w kieszeni i wyszedłem na miasto. Założywszy buty i kaptur na głowę, ruszyłem kupić coś do jedzenia.
Po udanych zakupach, nastał wieczór. Zdjąłem kaptur z głowy i ruszyłem do lasu, zabierając ze sobą tylko sztylet. Po drodze, ktoś za mną szedł. Jednak to mnie nie obchodziło, szedłem dalej przed siebie. Gdy znalazłem się w lesie, rzuciłem w krzaki sztylet.
- Czegoś chcesz? - zapytałem. Po tych słowach z ukrycia wyszła jakaś postać, z moim sztyletem w dłoni i delikatnym rysem krwi na ramieniu. Tak jak myślałem.

<Ktoś?>

!! Kowal !!

Santiago Fisterra
Kowal

Od Arvelli

Rano przeszłam się do stajni i poprosiłam jedną że stajennych aby wieczorem a dokładnie o godzinie szóstej wyprowadziła mojego konia i przywiązała na obrzeżach lasu do drzewa. Powiedziałam w którym dokładnie miejscu, pożegnałam się z nią poczym wyszłam. Wiedziałam ,że w dzień będzie zbyt gorąco dla Mistrala a wieczorem gdy robi się chłodniej będziemy mogli pojechać dużo dalej.
Dochodziła godzina szósta. Podążyłam przez ogrody w stronę lasu gdzie czekał na mnie mój koń. Kiedy wreszcie dotarłam na polanę zobaczyłam Mistrala ale nie był sam. Nieopodal stał drugi koń wraz z jeźdźcem . Podeszłam bliżej odwiązałam konia i go dosiadłam wtedy tamten jeździec zbliżył się i powiedział :
- Dobry wieczór.
- Witaj. - odpowiedziałam.
Ktoś ?

Od Gorana C.D Mary

Miała racje. Choćby moje życie w Serbi nie nazwał bym go nigdy szczęśliwym. Były chwilę gdy odczuwałem radość ale było ich niewiele w porównaniu z cierpieniem i smutkiem jakiego doświadczyłem.
- Ale zawsze można próbować być szczęśliwym. W dużej mierze nasz los zależy od nas i naszych decyzji.
Ja podjąłem słuszną decyzję opuszczając mój kraj i jestem z tego powodu uradowany ale tego już nie powiedziałem.
- Może i masz rację lecz nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli.
- Zgadzam się z tym. Mimo to zawsze warto próbować i starać się brać los we własne ręce póki ma się taką możliwość. A odnośnie tej książki wydaje mi się, że książę kochał ją  i walczył by o nią do końca życia gdyby historia trochę inaczej się potoczyła.
- A czemu twoim zdaniem przestał ?
- Bo postawił jej szczęście ponad swoim.
Mary ?

Od Mary C.D Gorana

Spojrzałam w głęboko zielone oczy księcia.
-Gdy nie siedzę w siodle chętnie czytam książki.
-Masz jakąś ulubioną?
-Ciężko byłoby mi jakąś wybrać. Każdą książkę czytam jedynie raz by móc przeczytać więcej. Choć jest taka jedna, którą mogę czytać bezustannie. Opowiada historię zwykłej dziewczyny, która tak naprawdę nie jest tym kim myśli. Na jej drodze pojawia się młodszy syn króla. Jest zauroczony dziewczyną. Jednak ona nie ma zamiaru zmieniać się by być księżniczką jakiej oczekuje książę.
-Jak kończy się ta książka?
-Dziewczyna zostaje w swojej wiosce gdzie zakłada rodzinę ze swoim najlepszym przyjacielem.
-A co księciem? Nie walczył o nią?
-Chciał udowodnić swoją miłość podczas pojedynku. Nie udało mu się wygrać i wrócił do zamku.
-Ale czy on też znalazł szczęście?
-Nie wiem -westchnęłam -Tego już nie było w książce.
-To niesprawiedliwe że autor skupił się na historii dziewczyny.
-Nie każdy żyje długo i szczęśliwie.

Goran?

Od Gorana C.D Mary

Przyjemnie rozmawiało mi się z księżniczką. Była miła i dość otwarta biorąc pod uwagę jak krótko się znamy.
Poczułem jak Mary kładzie swoją dłoń na mojej. Spojrzałem na nią mimo woli kątem oka. Jej ciemnobrązowymi włosami poruszał wiatr a jej oczy błyszczał złotem kiedy promienie słońca się od nich odbijały.
- Zgadzam się z tym. A najpiękniej wygląda kiedy można oglądać ją z grzbietu konia.
- Tak. Co jeszcze robisz w wolnym czasie oprócz jazdy konnej ?
- Zajmuje się szermierką ,łucznictwem, rzucaniem ostrzami , fauną i kilkoma innymi rzeczami. A ty co lubisz robić ?- zapytałem odwracając się bardziej w jej kierunku. 
Mary ?

Od Mary C.D Gorana

Spojrzałam na mężczyznę, który obdarował mnie wspaniałym uśmiechem.
-Jestem Mary Raven Winchester. Księżniczka Francji - ukłoniłam się lekko.
-Miałabyś ochotę przejść się ze mną na mały spacer?
-Z przyjemnością -odpowiedziałam.
Przeszliśmy do fontanny znajdującej się przy ogrodach pałacowych. Książę wydawał się naprawdę przemiły. Słuchał tego co mówię lecz również wtrącał coś od siebie. Bardzo dobrze się z nim rozmawiało. Przy fontannie stała błękitna ławka, na której usiedliśmy.
-No dobrze wiesz już wszystko o mnie. Powiedz mi coś o sobie książę.
-A co chciałabyś wiedzieć? -zaśmiał się.
-Co cię tu sprowadza?
-Sprawy rodzinne.
-Rozumiem -położyłam dłoń na jego. -Austria jest piękna nieprawdaż?

Goran?

niedziela, 9 sierpnia 2015

Od Gorana C.D Mary

Przytaknąłem ruchem głowy.
Podeszli  do nas stajenni i spytali czy mogą zabrać konie do boksów. Zgodziliśmy się a ją poprosiłem tego który zabierał Karino o to by dał mu resztę marchwi znajdującej się w torbie. Kiedy nasze konie znikły z pola widzenia skupiłem całą uwagę na dziewczynie stojącej przedemną.
Znałem tą kobietę z wyglądu . Wiedziałem, że jest jedną z księżniczek zamieszkujących pałac ale nic poza tym. Byłem tu zbyt krótko aby którąkolwiek z nich poznać . Gdybym znał tu jakiegoś mężczyznę mógłbym wypytać się dyskretnie o to i owo. No ale cóż chwilowego byłem zdany na siebie.
- Zgadza się. - odparłem Uśmiechnąłem się poczym dodałem:
-Masz nademną przewagę Lady gdyż ja nie znam twojego imienia. Czy mogłabyś mi je zdradzić bo wydaje mi się, że wcześniej nie mieliśmy okazji się poznać.
Mary ?

Od Arvelli C.D. Adama

Adam Carlsson. Znajome choć dałabym sobie rękę uciąć, że wcześniej z nim nie rozmawiałam. Może ktoś mi o nim wspominał. Tak! Ale nie tutaj. To było w moim kraju.
- Miło mi cię poznać. Ja nazywam się Arvella Glucksburg. - skinełam głową i uśmiechnełam się do niego.
- Mi również miło cię poznać.
Nie był już obcym i wyglądał przyjaźnie co spowodowało , że poczuła się pewniej i zapytałam :
- Więc jak, naprawdę znasz drogę do pałacu ?
- Zgadza się.
- Jak długo tu jesteś ?- zapytałam gdy zaczął iść a ją podążyłam za nim .- I dlaczego się tu znalazłeś bo nie wydaje mi się , że z tąd pochodzisz ?
Adam ?

Od Marz C.D. Gorana

Wybrałam się na przejażdżkę wraz z Froid, który już od dawna pragnął zaczerpnąć świeżego powietrza. Wcześniej nie mogłam na nim jeździć gdyż podczas gdy był na łące ukąsił go wąż. Na szczęście jad nie dostał się do serca więc udało się go uratować. Teraz biegł jak gdyby nic. Zarzucał łbem, a jego długa grzywa falowała pod wiatr. Zwolniłam do kłusa gdy nagle minął nas inny jeździec. Uznałam to jako wyzwanie i wraz z Froidem przyśpieszyłam do galopu. Nakrapiany wierzchowiec wydawał się zwalniać lecz gdy zrównaliśmy się z ich tempem, ten ponownie przyśpieszył. Przy stajniach znacząco zwolniliśmy, a na końcu zwyciężył nieznajomy. Zsiadł z konia po czym spojrzał się na mnie i podziękował za przejażdżkę.
-Moim zdaniem wyglądało to raczej na wyścig - uśmiechnęłam się i również stanęłam na ziemi. Słyszałam że w tym tygodniu ma przyjechać serbski książę, a mężczyzna, który stał przede mną miał lekko wyczuwalny akcent. -Książę Goran jak mniemam?

Goran ?

Od Adama C.D. Arvelli

Wydawało mi się że skądś kojarzę dziewczynę. Jej ogniste włosy kontrastowały z jasną cerą. Przypominała mi jedną z córek króla, który włada krajem położonym obok Szwecji, z której pochodzę.Było to jednak nieprawdopodobne.
-Mnie nic nie jest-powiedziałem raczej szybko by zadać kolejne pytanie.-A co z tobą?
-Wszystko w porządku -uśmiechnęła się lekko i zamierzała już odejść.
-Wyglądasz na zagubioną. Nie potrzebujesz pomocy?
-Próbuję trafić do pałacu ale jest już naprawdę ciemno i nie wiem gdzie jestem.
-Jesteś w dobrych rękach -uśmiechnąłem się.-Też wracam do pałacu i chętnie cię tam zaprowadzę.
-Nawet nie wiem kim jesteś-powiedziała niepewnie.
-Wybacz mi. Mam na imię Adam Carlsson.

Arvella?

Od Mary C.D. Francisa

Obudziła mnie jedna z pokojówek. Uśmiechnęłam się do niej lekko, a ta odpłaciła tym samym. Wstałam z łóżka i pozwoliłam by ubrały mnie w jedną z sukien. Ta była w kremowym odcieniu i według kobiety wyglądałam w niej naprawdę bardzo ładnie. Nigdy nie określiłabym się tym słowem. Zawsze byłam przeciętna. Rozczesały mi włosy, które później zaplotły w warkocz. Podziękowałam im za pomoc mimo że jest to ich obowiązek i wyszłam na śniadanie. Miałam nadzieję że uda mi się porozmawiać z Francisem. Przy wejściu do jadalni stał właśnie on, jak zwykle elegancki.
-Witaj księżniczko Mary.
-Witam mój panie -ukłoniłam się lekko przytrzymując suknię obiema dłońmi.
Do sali weszło więcej osób po czym każdy z nich stanął przed należnym mu miejscem. Wszyscy czekali na cesarza, który zajął miejsce honorowe. Ja siedziałam kilka krzeseł dalej. Gdy on zasiadł wszyscy poszli w jego ślady. Służba zaczęła przynosić jedzenie. Gdy stół został zapełniony Francis kiwnął głową pozwalając swoim gościom zacząć posiłek. Przez chwile udało mi się złapać z nim kontakt wzrokowy. Coś go trapiło, widziałam troskę w jego spojrzeniu. Może później podczas przejażdżki dowiem się o co chodzi.

Francis?

piątek, 7 sierpnia 2015

Od Gorana

Chodziłem po rynku rozglądając się po straganach. Za mną podążał Karino. W pewnym momencie  nachylił się przy straganie i chciał zabrać z niego marchew. Pociągnołem go za uzdę i poklepałem po szyi. Poprosiłem sprzedawczynie o kilka marchwi. Zapłaciłem i zabrałem towar. Jedną podałem ogierowi a resztę spakowałem do torby przy siodle. Kiedy sprawdziłem już wszystko co chciałem opuściłem rynek, dosiadłem konia i ruszyliśmy w drogę powrotną do pałacu. Po paru metrach zauważyliśmy innego jeźdźca. Kłusował a ja z Karino galopowaliśmy. Po nie długim czasie mineliśmy jeźdźca. Była to kobieta. Przyśpieszyła chcąc nas dogonić. Daliśmy jej taką możliwość. Kiedy się z nami zrównała przyśpieszyła jeszcze bardziej i nas wyprzedziła. Przesliśmy z Karino do cwału. Oboje kierowaliśmy się do pałacowych stajni. Nie zwalnialiśmy aż do samego końca co chwila nawzajem się prześcigując. Ostatecznie zwyciężłem lecz dużo nie brakowało do remisu. Zsiadłem z konia i zwróciłem się do dziewczyny:
- Dziękuje za miłą przejażdzkę.
Ktoś ?

Od Arvelli C.D Francisa

Uśmiechnełam się do cesarza na myśl o tym jak minęła mi droga.
- Podróż była niezwykle przyjemna. Pogoda dopisała a konie były w świetnej formie więc dotarliśmy wcześniej niż się spodziewałam. Mieliśmy jednak problem z kołem które było jedynie niewielką wadą. Mimo to jestem bardzo zadowolona.
- Cieszy mnie to niezmiernie.
- Mam nadzieje cesarzu , że mój przyjazd tutaj nie jest dla ciebie problemem.
Francis ?

Od Francisa C.D. Arvelli

Przebywałem u siebie w gabinecie gdy usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę.- powiedziałem i wstałem od biurka. Do gabinetu wszedł lokaj i ukłonił mi się nisko, skinąłem mu w odpowiedzi a on zaczął mówić
-Wasza wysokość Księżniczka Norwegii wysłała wiadomość w której powiadamia waszą cesarską mość o swojej wizycie.
-Więc księżniczka Arvella postanowiła tu osiąść?- zapytałem
-Tak wasza wysokość.
-Przekaż służbie aby przygotowała jej komnaty, kiedy ma przyjechać?
-Jej powóz już jest.
-Niech zgadnę, w liście było napisane abym dowiedział się o wszystkim po fakcie.- powiedziałem do lokaja z uśmiechem. On przepraszająco ukłonił się.
-Przykro mi panie ale moim obowiązkiem jest spełniać królewskie rozkazy.
-Ale przedewszystkim moje rozkazy, od dziś proszę o dostarczanie mi listów odrazu. Możesz odejść.
-Tak panie.- lokaj ukłonił się i wyszedł. To było w stylu Arvelli. Nie chciała mi zawracać głowy. Wyszedłem z gabinetu i udałem się na dziedziniec. Tam już stał powóz Arvelli, ona stała przed nim. Podszedłem do niej a ona przywitała się:
-Witam waszą cesarską mość.
-Witaj Lady Arvello.- odpowiedziałem grzecznie, po czym zapytałem.- Jak podróż?
Arvella?

czwartek, 6 sierpnia 2015

!! Książę Serbii !!

Goran Lovro Dinarko Jovanović
 Książę Serbii

Od Sophie C.D. Francisa

- Z przyjemnością- na mojej twarzy zagościł ciepły uśmiech.
Wspólnie ruszyliśmy do jadalni. Służba natychmiast nam coś przygotowała. Po posiłku udaliśmy się na spacer. Poszłam sprawdzić co u Heliosa. Frans poszedł ze mną, on również miał swojego konia. Podeszłam do boksu karego ogiera. Delikatnie go pogłaskałam.
- Piękny- usłyszałam głos mężczyzny za sobą.
- Dziękuję. A który z tu obecnych wierzchowców należy do ciebie?- zagadnęłam.

Frans?

Od Francisa C.D. Stelli

Cieszę się że prace tak szybko poszły a Stella jest szczęśliwa. Wsiedliśmy z powrotem do karety. Jechaliśmy około godzinę w kierunku Wiener Prater. Nikole nie znała drogi ale nie pytała o nic. W końcu wysiedliśmy a naszym oczom ukazał się widok koła wiedeńskiego.
-I jak ci się podoba?- zapytałem Stellę.

Od Francisa C.D. Sophie

-Rozumiem, takich dam jest niewiele.- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się.- Cieszę się że udało mi się ciebie spotkać lady Sophie.- dodałem, Sophie schyliła głowę zakrywając trochę twarzy włosami. Jednak szybko uniosła ją i odpowiedziała.
-Dziękuję Frans.
-Może chciałabyś zjeść ze mną posiłek.- zaproponowałem jej.
(Sophie?)

środa, 5 sierpnia 2015

Od Sophie C.D. Raimunda

Zeszłam z Heliosa i złapałam za wodze. Ogier już się nieco uspokoił.
- Jeszcze raz bardzo za niego przepraszam. Normalnie się tak nie zachowuje. Pewnie nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić do nowego miejsca- starałam się jakoś usprawiedliwić mojego wierzchowca.
- N-nic się.. Nie stało... - powiedział chyba trochę wystraszony.
- Nic ci nie jest panie? Oby się nic nie stało- mężczyzna wstał ostrożnie z ziemi otrzepując ubranie i zachowując dystans.
Zawołałam służbę żeby zabrali Heliosa do stajni. Po chwili zostaliśmy sami.
- Nie przedstawiłam się. Jestem Sophie Noa van der Berg, księżniczka Holandii- dygnęłam przed mężczyzną.

Raimundo?

Od Stelli C.D. Raimunda

Aktualnie wybrałam się na przejażdżkę razem z Dianą. Dawno nie trenowałyśmy, a za tem rozpędzona chciałam wyruszyć do lasu, gdy nagle przede mną pojawił się książę. Klacz szybciej zauważyła niż ja więc zahamowała, na końcu dopiero instynktownie pociągnęłam za uzdę. Chłopak upadł, ja zsiadłam z konia spoglądając na niego zdziwiona. Wyglądał na przerażonego.
-Nic ci nie jest? - spytałam podchodząc do niego. Kucnęłam.
-Nie.. nie.. ja... - jego oddech był niebezpiecznie podwyższony.
-Ej... już.. spokojnie. Nic się nie stało. Nic ci nie grozi. - Spojrzałam w oczy chłopaka a ten spoglądał ciągle na moją klacz z strachem. Spojrzałam na Dianę i pokazałam ręką by odbiegła. Tylko jeszcze zdjęłam jej siodło i uzdę przed wypuszczeniem.
-No małą dosyć na dziś - poklepałam ją za udany dzień i poleciała. Podałam rękę królewiczowi. Pomogłam mu wstać, otrzepałam go.
-Bardzo przepraszam waszą królewską mość, - rzekłam z uśmiechem czując się niewinnie że zleciał na plecy.
-Jestem Stella... Stajenna w tutejszym kraju - ukłoniłam się przedstawiając jednocześnie. Po czym podniosłam wesoło kącik ust.
Raimund?

wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Arvelli C.D Adama

Jeszcze w zamku założyłam jedną z sukni którą zdobyła dla mnie moja przyjaciółka i pokojówka z Norwegii. Z jej pomocą zdobyłam wiele stroi dzięki którym mogłam Skręciłam ię w tłum. Nałożyłam ją na siebie , zarzuciłam płaszcz z kapturem i opuściłam moją komnatę. Prędko wyszłam z pałacu i udałam się na rynek. Minełam grupę tłumnie zebranych ludzi i podążyłam w boczne bardziej kręte uliczki gdzie miałam nadzieję spotkać ludzi których poznałam podczas ostatniego pobytu w Austrii.
Nie myliłam się. Napotkałam jedną z osieroconych dziewczynek Elize która wraz z dwoma starszymi braćmi starała się utrzymać resztę młodszego rodzeństwa. Radzili sobie coraz lepiej bo z czasem maluchy zaczęły im pomagać we wszystkim czym mogły. Cieszyszło mnie, że sytuacja rodziny staje się coraz lepsza. Spędziłam z nimi trochę czasu pomagając Elizie w szyciu sukni. Starała się jak mogłam ale jej i tak wychodziło to o wiele lepiej. Po i tak zbyt długim czasie pożegnałam się z nimi i wyszłam.
Na zewnątrz było już ciemno ale mimo to byłam pewna , że trafie do pałacu bez najmniejszego problemu. To był błąd powinnam zapytać o drogę kiedy miałam okazję. Skręciłam wiele razy i sama już nie wiedziałam gdzie jestem. Przyśpieszyła kroku i wypadłam z za zakrętu prosto na jakiegoś mężczyznę .
- Przepraszam- powiedział pierwszy i wyciągną rękę w moim kierunku.
Złapałam za nią.
- Nie. To ja przepraszam. Nie powinnam tak szybko iść. Bardzo mi przykro.
Rozejrzałam się po ulicy. Jej również nie kojarzyłam. Musiałam się zgubić na dobrę.
-  Nic panu nie jest ?- zapytałam jeszcze by upewnić się, że wszystko jest dobrze i czy mogę ruszyć dalej.
Adam ?

Od Francisa C.D. Mary

Po odprowadzeniu lady Mary, powróciłem do swoich komnat. Tam służba przebrała mnie i przygotowała do snu. Położyłem się do łóżka i usnąłem. Śniła mi się Mary. Stała nad jeziorem. Była wystraszona. Bez wahania podszedłem do niej i wyciągnąłem do niej dłoń. Ta spojrzała na mnie smutno i powiedziała.
-Mój brat nie żyje.- po czym opadła do jeziora. Pobiegłem szybko do niej lecz było za późno. Sen się urwał. A ja spocony podniosłem się z łóżka. Było wczesne rano ale jak zawsze służba nie spała. Pokojówki szybko otoczyły mnie i chciały wezwać lekarza ale kategorycznie im zabroniłem. Pomimo to wyszykowały mnie, po czym udałem się na śniadanie. Tam spotkałem lady Mary. Postanowiłem nie myśleć o śnie i przywitałem się:
-Witaj księżniczko Mary.
(Mary?)

Od Adama

Austria jest naprawdę piękna. Nie było tu jednak dostępu do morza więc musiałem porzucić żeglugę. Ojciec zajął się teraz budową nowych fabryk gdzie będą produkowane materiały wysokiej jakości, z których później szyte będą ubrania. Osobiście się na tym nie znam. Pomagam mu jedynie znajdować nowych dostawców. Już niedługo gdy uda mi się zebrać wystarczającą ilość pieniędzy kupię statek i wyruszę w podróż. Teraz jednak staram się cieszyć każdym dniem. Tego wieczoru wybrałem się wraz z moim przyjacielem do pobliskiej tawerny. Większość tu osób była szlachcicami lecz dostrzegłem również kilku chłopów. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dwa kufle piwa. Gdy zrobiło się już naprawdę późno zapłaciliśmy i wyszliśmy na zewnątrz. Mój przyjaciel wrócił do swego domu ja natomiast postanowiłem przespacerować się uliczkami Wiednia. Było naprawdę ciemno lecz drogę oświetlał mi blask lamp. To jednak nie wystarczyło i przez przypadek wpadłem na kogoś.
-Przepraszam - powiedziałem i podałem rękę osobie, która stała przede mną.

Ktoś ?

Od Raimund'a

Znajdowałem się w Cesarstwie od niespełna dwóch dni. Zdążyłem się już przyzwyczaić do tego miejsca. Jedynym minusem jest tutejsza temperatura. Jak dla mnie zdecydowanie ZA zimno, więc non-stop chodzę w grubszych płaszczach i dodatkowo ocieplanych butach. Wolę jednak słoneczną Hiszpanię.
Cesarz przyjął mnie z otwartymi ramionami, jak każdego, więc czułem się tu nad wyraz spokojnie i przyjemnie. Akuratnie przechadzałem się po ogrodach, darząc służbę szerokim uśmiechem. Bywałem już w wielu krajach, ale tutejsi ludzie byli niezwykle uprzejmi i honorowi. Do dziś zapamiętam gdy odwiedzałem Indie i jeden posłaniec wylał na mnie gorącą herbatę. Nie pominę, że zrobił to specjalnie. Nie miałem mu tego za złe, obdarowałem go tylko delikatnym i spokojnym uśmiechem. Pewnie miał później spore kłopoty u władcy. Który akurat siedział koło mnie.
A więc przebywam teraz w Austrii. Ten kraj nie kojarzył mi się dobrze, sam za bardzo nie wiedziałem czemu, ale po prostu mam do niego dziwny uraz. Bogu dzięki, że Cesarz to osoba niezwykle uprzejma, a nie jakiś gbur, jak z ten z Rosji.
Spokojnie obchodziłem właśnie pojedynczy plomb kwiatów, gdy usłyszałem kobiecy krzyk, ustrzegający mnie przed jakimś koniem. Wtedy usłyszałem stukot kopyt i zobaczyłem jakąś damę na rozpędzonym w moją stronę koniu. Wierzchowiec zatrzymał się tuż przede mną i stanął dęba. Jako iż panicznie boję się tych zwierząt, zamarłem, by po chwili się cofnąć i z hukiem opaść na ziemię. Zajęczałem cicho i zacząłem jak najszybciej odsuwać się od tej niebezpiecznej pary. Mój oddech przyśpieszył nagle.
- Naprawdę przepraszam!

(Jakaś dama?)

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Od Stelli Do Francisa

-Francis... chciałam podziękować za wszystko. Jeszcze nikt nie był dla mnie taki miły. - siedząc obok cesarza, uśmiechnęłam się nie śmiało, spojrzałam w jego oczy, uśmiechnął się delikatnie.
-To nic takiego - rzekł spokojnie. Po czym nastala cisza... byłam strasznie spięta.
-Em.. Stella..- chciał coś powiedzieć, ale zauważyłam że dojechaliśmy.
-O jesteśmy - po czym wyszłam z ledwo stojącej karety. Spojrzałam na budowlę. Zaniemówiłam... wszystko wyglądało tak pięknie... Remontowali jeszcze dach co im trochę zajmie. Ale położyli panele... ściany wygładzili... drzwi naprawili.
-Wow... to miał być zwykły domek a nie małą willa... - oznajmiłam zaskoczona. Stajnie również budowali. w takim tempie jeszcze 2-3 dni i wszystko gotowe. Cesarz doszedł do mnie.
-I jak ci sie podoba?
-Jest świetne, ciekawe czy będzie mnie stać na utrzymanie - mój uśmiech znikł a ja ruszyłam w lewą stronę spoglądając nieco z innej strony.
-Wracamy? jeszcze 3 dni będą robić. - spytał cesarz.
-Em... tak.. tak. - rzekłam po czym znów weszłam do karety zaraz po cesarzu.
Francis?

Od Arvelli

Włochy, Francja, Holandia, Szwecja, Wielką Brytania, Indie, Egipt wszystkie z tych miejsc były piękne ale ją wybrała Cesarstwo Austriackie.
Dziś przybyłam tu po raz drugi. Wcześniej spędziła w tym miejscu tylko tydzień teraz chciałam zostać na dłużej. Kiedy przebywała w Indiach wysłałam list do cesarza w którym zamieściłam prośbę o pozwolenie na dłuższy pobyt w jego cesarstwie. Otrzymałam twierdzącą odpowiedź podczas pobytu w Egipcie i niemal odrazu wyruszyłam w podróż do Austrii.
Podróż była długa i mozolna ale w końcu dotarłam na miejsce. Wyjżałam przez okno karocy i ujżałam pałac. Chwilę później powóz się zatrzymał. Wstałam i wisiadłam nim furman otworzył drzwi. Stanełam przed pałacem i obserwowała jak ludzie wnoszą do środka moje bagaże. Po niedługim czasie zabaczyłam cesarza podążającego w moim kierunku. Ukłoniłam się i przywitałam:
- Witam waszą cesarską mość.
Francis ?

!! Księżniczka Norwegii !!

 Arvella Cecilla Sigrid Glucksburg
Księżniczka Norwegii

sobota, 1 sierpnia 2015

Od Sophie C.D. Francis

Po skończonej "walce" całowałam miecz do pochwy i lekko się ukłoniłam.
- Dziękuję za walkę. Kiedyś musimy to powtórzyć- uśmiechnęłam się- Może mógłbyś mnie czegoś nauczyć- dodałam.
- Oczywiście. Interesujesz się czymś jeszcze?- spytał.
- Tak. Jeżdżę konno, strzelam z łuku, gram na skrzypcach i maluję- wymieniłem.
- Bardzo wiele jak na księżniczkę- powiedział spokojnym tonem.
- Jakby to ująć... Nie należę do typowych dam. Lubię się pobrudzić i nie siedzieć w zamku. Wolę wyjeżdżać w teren- zaśmiałam się krótko.

Francis?

Od Mary C.D. Francisa

Jego płaszcz był bardzo przyjemny w dotyku i dawał mi dużo ciepła. Nie chciałam jednak by on marzł więc przyśpieszyłam kroku byśmy mogli znaleźć się jak najszybciej w środku. Gdy tylko weszliśmy przez drzwi oddałam nakrycie właścicielowi dziękując. Cesarz odprowadził mnie do mojej komnaty. Był istnym dżentelmenem. Zatrzymałam się i spojrzałam na mężczyznę.
-Jutro wybieram się na przejażdżkę-powiedział odsłaniając białe zęby.
-Życzę zatem ładnej pogody- dygnęłam i złapałam za klamkę. Po chwili jego dłoń obejmowała moją i uniemożliwiała mi otworzenie drzwi.
-Nie chciałabyś mi potowarzyszyć?
-Bien sûr, z wielką przyjemnością -powiedziałam. Cesarz puścił mą dłoń i odszedł znikając w mroku korytarza. Usiadłam na skraju łoża i westchnęłam. Potrafiłam jeździć konno lecz nie byłam idealna. Kilkukrotnie spadłam z konia lecz nauczyciele mówili że nie ważne ile razu upadłeś, a ile razy udaje ci się podnieść. To zawsze mnie motywowało. Moja klacz jest bardzo łagodna. Dostałam ją w prezencie od przyjaciół ojca. Nigdy nie zobaczyłam ich więcej lecz to pewnie przez to że przez ostanie kilkadziesiąt lat ich kraj jest pogrążony w wojnie z sąsiadującymi państwami. Ojciec wspierał go swoimi rycerzami lecz ten ich zbywał twierdząc że sobie poradzi. Wspomnienia te wywołały u mnie senność i zanim się zorientowałam pogrążyłam się w głębokim śnie.

|Francis?|