Wybrałam się na przejażdżkę wraz z Froid, który już od dawna pragnął zaczerpnąć świeżego powietrza. Wcześniej nie mogłam na nim jeździć gdyż podczas gdy był na łące ukąsił go wąż. Na szczęście jad nie dostał się do serca więc udało się go uratować. Teraz biegł jak gdyby nic. Zarzucał łbem, a jego długa grzywa falowała pod wiatr. Zwolniłam do kłusa gdy nagle minął nas inny jeździec. Uznałam to jako wyzwanie i wraz z Froidem przyśpieszyłam do galopu. Nakrapiany wierzchowiec wydawał się zwalniać lecz gdy zrównaliśmy się z ich tempem, ten ponownie przyśpieszył. Przy stajniach znacząco zwolniliśmy, a na końcu zwyciężył nieznajomy. Zsiadł z konia po czym spojrzał się na mnie i podziękował za przejażdżkę.
-Moim zdaniem wyglądało to raczej na wyścig - uśmiechnęłam się i również stanęłam na ziemi. Słyszałam że w tym tygodniu ma przyjechać serbski książę, a mężczyzna, który stał przede mną miał lekko wyczuwalny akcent. -Książę Goran jak mniemam?
Goran ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz