Przyjrzałem się dziewczynie. całkiem ładna, jakby miała w sobie tą iskrę, jednak najbardziej przykuło mój wzrok jej czerwona peleryna. "Jak Czerwony Kapturek" pomyślałem. Dziewczynie podeszła do mnie bliżej i wysunęła dłoń ze sztyletem w moją stronę. Patrzyłem na nią podejrzliwie, ale nie wyglądała na taką, co cię omami, a potem wbije ci nóż w plecy i to dosłownie. Przyjąłem moją broń.
- Jak się nazywasz? - zapytałem z ciekawości. Dziewczyna chwile milczała.
- Astrid. - jak widać nie ufa mi. I dobrze robi. Nigdy nie ufaj komuś, kogo właśnie poznałeś.
- Jeśli powiem Kapturek, to do ciebie - po tych słowach odwróciłem się i zacząłem iść przed siebie. - Jestem Pote Galvez - przedstawiłem jej się fałszywym imieniem i nazwiskiem - na wypadek. Jeśli będę ją nadal spotykał, musi mi udowodnić coś, żebym jej wyjawił prawdziwą tożsamość. Od innych ludzi w tym kraju niczego się nie dowie, gdyż każdemu się przedstawiam jako Pote Galvez. - Nie którzy mówią mi Pinto - dodałem, nie odwracając wzroku. Patrzyłem przed siebie, idąc powoli.
<Astrid?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz