Nie chciałem mówić Mary o moim śnie więc grzecznie ją zbyłem. Mary wyczuwając chyba że to nienajlepszy moment aby mnie wypytywać postanowiła zmienić temat rozmowy.
-Piękny dziś dzień, prawda?
-Tak zaiste ładny.- odpowiedziałem patrząc w niebo. Nagle coś spłoszyło konie. Drina stanęła dęba z przerażenia ale udało mi się utrzymać. Jednak koń Mary był bardziej narowisty.
(Mary?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz