wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Morgany Do Adama

Obudziły mnie promienie światła, sączące się przez okno do mojej komnaty. Pierwszą myślą jaka zapadła mi w głowie, było iść do moich wierzchowców. Ubrałam się w pierwszą suknię, jaką znalazłam w swojej szafie i ruszyłam do stajni. Od razu znalazłam Pianissime i Desperado, w boksach obok ciebie. Pogłaskałam jednego z nich i wtedy zauważyłam dziewczynę.
- Możesz osiodłać mojego konia? - spytałam jej, gdy przechodziła obok.
- Oczywiście - odparła i wyprowadziła Pianissime z boksu. Wróciłam do swojej komnaty i założyłam krótką brązowo-białą sukienkę, którą zawsze zakładałam do jazdy konnej. Wróciłam po chwili, a moja klacz już była osiodłana.
- Dziękuje. Jak się nazywasz? - spytałam biorąc wodze.
- Stella - odparła. Wsiadłam na konia i ruszyłam do pobliskiego lasu. Tak dawno nie czułam wiatru we włosach.
- Szybciej - zaśmiałam się, a mój wierzchowiec zrobił to o co go poprosiłam. Teraz pędziliśmy jak wiatr. Moje rozpuszczone włosy, unosiły się do tyłu, ale nagle zahamowałam. Zauważyłam jakąś postać niedaleko mnie, także na koniu. Podjechałam bliżej i zauważyłam mężczyznę, który spojrzał na mnie.
- Witaj - powiedziałam.
<Adam?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz