Gdy tylko powóz wjechał do Wiednia nie chciałam jechać prosto do pałacu, więc rozkazałam woźnicy aby zatrzymał powóz. Nie byłam księżniczką więc sama otworzyłam sobie drzwi i wysiadłam. Woźnicy przekazałam aby pojechał dalej informując że zjawię się później. Woźnica odjechał a ja stałam przed lasem. Postanowiłam iść do niego. Nagle zauważyłam że nie jestem sama. W lesie też był jakiś mężczyzna. NIe miałam co robić więc postanowiłam go śledzić. Nie byłam w tym najgorsza, lecz też nie najlepsza. Chłopak chyba zauważył mnie mimo że byłam w krzakach. Nagle chłopak odwrócił się i rzucił w moją stronę sztyletem. W ostatniej chwili uchyliłam się na tyle aby ostrze jedynie otarło się o moją skórę a nie wbiło się w ramię. Odwróciłam się i podniosłam sztylet, po czym wyszłam z krzaków.
-Czegoś chcesz?- zapytal mnie nieznajomy.
-Oddać ci sztylet.- powiedziałam i podałam mu sztylet.
(Santiago?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz