czwartek, 30 lipca 2015

Od Stelli C.D. Francisa

-Ja? W pałacu?.... - podniosłam brew , nigdy nie wiem jakie jest życie w bogactwie i sławie... ledwo miałam szanse się wykąpać ciepłą wodą.
-To jak? -spytał podając mi rękę.
-em... nie... nie powinnam. Ale dziękuje za propozycje.. - rzekłam migawkowo podnosząc na raz kącik ust.
-No choć.. nie daj się prosić. - uśmiechnął się.
-Ale... ja nie wiem jak sie tam żyje... - rzekłam zakłopotana.
-Pokaże ci... - był przyjaźnie nastawiony. Spojrzałam na ruiny.
-No dobrze... - nieśmiało chwyciłam delikatnie jego rękę po czym wyszliśmy z domku. Zawołałam Diane, wystarczyły tylko dwa odgłosy, jakby myszka coś przeżuwała, język o zęby. Klacz przybiegła, założyłam siodło które sama zrobiłam. Francis wsiadł na swoją klacz i ruszył, wystartowałam trochę późno ale po chwili dorównałam kroku, pilnowałam by kapelusz mi nie spadł, spojrzałam z uśmiechem na mężczyznę ten odwzajemnił a kiedy dostałam rumieńców przyspieszyłam zatrzymując się przy murach, zeszłam od razu.
-Choć.. - zaprowadził mnie do nowoczesnej stajni. Pierwszy raz podziwiałam takie luksusy. Nawet Dianie się spodobało. Wesoło weszła.
-Tędy.. - rzekł gdy odstawiliśmy konie. Otworzył drzwi... nieśmiało weszłam oplatając się rękoma.
Francis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz