czwartek, 30 lipca 2015

Od Katheriny

Wysiadłam z powozu konnego jako ostatnia przede mną wyszła już moja matka i mój ojciec.
-Jakieś to okropne taki kraj, ale luksusowego powozu konnego nie było? - odparła z oburzeniem moja matka poprawiając fałdy zielonej sukni.
-Mi dispace ( czyt. mi dispiacze z wł. moja kochana) To nie Florencja czy Rzym. - odparł mój ojciec poklepując swoją ukochaną żonę po dłoni. Lekko wstrząsnęłam fałdami by te przybrały swój naturalny kształt zobaczyłam kątem oka Arna prowadzonego do stajni przez jakiegoś stajennego. Już miałam zamiar pobiec do niego i zniknąć gdzieś w lesie, ale powstrzymała mnie ręka matki.
-Katherina gdzie twoje maniery? - skarciła mnie matka. - poczekaj na cesarza. - Przewróciłam oczyma wymownie. Mój bagaż został zabrany z powozu. Zobaczyłam sylwetkę mężczyzny idącego w naszą stronę powolnym krokiem. Uniosłam podbródek lekko z zaciekawieniem. Nim znalazł się przed nami minęło trochę czasu. Lekko się ukłonił, podał rękę mojemu ojcu.
-Witam we Wiedniu - powitał nas i na powitanie pocałował moją mamę w rękę gdy ta dygnęła. - Ah jest i młoda panienka Sforza. Jak ci na imię?
-Katherina - odparłam pewnie lustrując go spojrzeniem.

<Francis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz