czwartek, 30 lipca 2015

Od Stelli C.D. Francisa

Na początku spanikowałam.. co to ma być?! Parę minut później wyszłam..

Chłopak podniósł brwi w delikatnym uśmiechu. Ja od razu jęknęłam.
-To mi nie pasuje... - rzekłam nieprzyzwyczajona.
-E tam... Ładnie ci.. - oznajmił pocieszając. Podniosłam brew spoglądając na niego.
-Nie wygodne... - westchnęłam. - no ale niech będzie... - przewróciłam oczami.. myśląc że niedługo będąc u siebie ubiorę się jak kocham nie mogąc się doczekać aż będę sobą. Po chwili słońce zachodziło. Spojrzałam przez okno... lekko się zasmuciłam... gdy poczułam że Francis stoi za mną , uśmiech powrócił, niestety był sztuczny.
-W takich ubraniach spicie? -spytałam lekko w śmiechu.
-Nie nie nie... mamy specjalną garderobę do tego.. - rzekł i zaklaskał.
-Nie !! nie! - już się bałam na sam dźwięk pokojówek. Znów się pojawiły..
-Świetnie.. - burknęłam pod nosem. Znów zaciągnęły mnie do przebieralni. Zakrywałam brzuch a plecami byłam przy ścianie.. ukrywałam coś szczególnego... nie chciałam by ktoś to zobaczył dla mnie to wstyd... Po chwili byłam ubrana w piżamę.. już trochę bardziej luźniejsza.
-No i pięknie, zapraszam za mną.. - rzekł spokojnie, ja ruszyłam za nim. Pokazał mi pokój w którym mogłam przenocować.
-Dobranoc Stello. - kiwnął głową, odwróciłam się i ukłoniłam.
-Słodkich snów - zamknął delikatnie drzwi, otuliłam się rękoma po czym rozglądałam po pokoju.. był spory. Nigdy czegoś takiego nie doznałam. Nastała noc.. przez okna było widać tak przepiękne widoki.. zwłaszcza gwiazdy... Usiadłam na parapecie podwijając nogi oplatając je rękoma. Policzek położyłam na kolanie spoglądając nadal przez okno. Zawsze... heh.. codziennie w nocy emocje mi puszczały, bym jutro mogla założyć maskę nie mogę pęknąć, dlatego robię to gdy nikt nie widzi. Łzy dość szybko mi poleciały... Nic szczególnego... popłakałam sobie trochę, w końcu wstałam i położyłam się na miękkim łóżku.. jeszcze nigdy nie było tak wygodnie. Jeszcze trochę poduszka wchłaniała łzy.. aż w końcu zasnęłam. Wstałam wcześnie.. wraz z wschodem słońca. Rozciągnęłam ciało najbardziej jak mogłam. Posprzątałam po sobie... nie chciałam buszować po pałacu więc czekałam spokojnie, dopiero po dwóch godzinach przyszedł Francis, delikatnie się uśmiechnęłam.
-Dzień dobry - przyjaźnie powitałam cesarza.
Francis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz